Archiwum grudzień 2007


gru 13 2007 Ale len..
Komentarze: 2

Ale mam lenia. Porazka. Nie moge wogole zmobilizowac sie do pracy. A roboty tyle, ze nie wiadomo w co rece wlozyc. Jutro moj ostatni dzien w pracy, uff... A potem Swieta. Spotkania z rodzina, ze znajomymi, narty, blogie lenistwo. Bede mogla zostawic moja kochana prace i problemy gdzies daleko... Bede szusowac bo bialym puchu, rzucac sniezkami, cieszyc ze spotkan z dawno niewidzianymi przyjaciolmi... Och jak ja to lubie. A moze by tak sprobowac deske? W zeszlym roku brakolo mi odwagi, poza tym warunki nie byly najlepsze. Moze teraz? To chyba nie bedzie duzo trudniejsze od nart. Trzeba tylko przygotowac sie na bol?! Oj juz nie dlugo.

Tylko teraz czas skoncentrowac sie na pracy, zamiast rozkladac pasjansa i rozkoszowac sie marzeniami...

Boze spraw zeby mi sie chcialo tak jak mi sie nie chce....

zosia79 : :
gru 11 2007 Tak szybko odchodza...
Komentarze: 1

To juz 10 lat jak Go nie ma... 10 -ta rocznica. Jak ten czas szybko leci. Jak potoczylo sie moje zycie?! Jak potoczyloby sie gdyby byl? Zycie... To slowo tak wiele moze w sobie miescic, a jednoczesnie moze byc puste.

zosia79 : :
gru 10 2007 Swiateczne zakupy
Komentarze: 0

Oj jednak nie bylo az tak zle...

Sobota byla co prawda pracowita, od samego rana cos sie dzialo. Telefony, telefony, telefony... Kto wogole wymyslil ta smycz?! Niby ma sie swiadomosc, ze to wolny dzien, ze przeciez mozna telefon wylaczyc, no tak i pewnie w koncu zaczne to robic, ale chyba w tej chwili nie mam sumienia. Chyba jeszcze zbyt mloda i zbyt naiwna jestem. A moze za bardzo przejmuje sie rola:)

W kazdym razie w sobote zrobilam postepy z moim raportem. Czulam sie z tym bardzo dobrze przez reszte dnia, a nawet i wieczoru. Fakt, ze sleczalam przed kompem do godziny 14.00, ale dopisalam 350 slow i poprawilam z jakies 700. Pomalu zblizam sie ku koncowi. Nie jest zle. Musze jeszcze tylko wyczaic jakas ksiazke z geodezji/ geologii w obcym jezyku, bo jakos ten moj taki ubogi.

Ach zapomnialam wspomniec, ze do tej 14 to z mama wisialam na telefonie tak max. godzinke. Oj te baby. Jak my se lubimy poplotkowac! (Misiek znow zlapalby sie za glowe - on strasznie nie lubi jak uzywam slowa "se", albo jak zastepuje wszystkie inne slowa slowem "ten". Czy to naprawde az tak irytujace? Kiedy brakuje mi slow i nie moge sie skupic na tym co mowie, a podzielnosci uwagi to jednak nie mam, to najszybciej wychodzi z "ten, no ten..." i nie wazne czy jest to rodzaj meski, rzenski czy tez nijaki. Mam nadzieje, ze jestesmy juz tyle lat razem, ze sie Misiek domysli. Ale on zwykle sie denerwuje, hm... Ten typ tak ma).

Nie mniej jednak, daje mi to do myslenia, ze wypadaloby jakas polska literature poczytac. No wypadaloby, wypadalo. Bo sie jakas ograniczona czuje, przy tym moim Misku, tylko gdzie ja ku..... na to wszystko mam znalezc czas? No tak moglabym nie gadac tak czesto przez telefon - rachunki byly by mniejsze, wiecej czasu na czytanie mialabym, a pewnie i moj mozg dzialalby bardziej efektywnie, bo przeciez te fale, ktore wysyla telefon dzialaja szkodliwie, czyz nie? Ale kiedy ja martwie sie o moja rodzinke, o moich przyjaciol i znajomych. I wszystkie najnowsze rodzinne nowinki musze znac na biezaco. A poza tym zostawilam rodzicow samych tak daleko i naprawde czuje, ze musze, musze ze czuje...

Po pobudce Miska (godzina 14.00 - biedak wykonczony byl poprzednim tygodniem, tyle imprez "spotkan" w pracy) zjedlismy jakies sniadanko - obiad - to chyba byly hod-dogi (rzadko pamietam co jem, chyba wypadaloby przykladac do tego wieksza uwage) i udalismy sie na blogie swiateczne zakupy. Och tak jak kiedys nie trawilam robic zakupow, to jednak tutaj polubil je nawet Misiek. Moze dlatego, ze ta atmosfera Swiat - pruszacy sztuczny snieg, bo przeciez na Wyspach rzadko doswiadczysz prawdziwego, kolorowe wystawy, czesto z zywymi manekinami, swiatelka, a i portfele jakies takie zasobniejsze. Nie trzeba wszystkiego przeliczac i praktycznie na wszystko czlowiek moze sobie pozwolic. 

Kupilismy prezenty dla chrzestniakow i dla siebie rowniez, a co! Troche sie rozpiescilismy, ale w koncu raz sie zyje!  

zosia79 : :
gru 08 2007 Leniuchowanie
Komentarze: 2

I co, i co?! I nici z moich weekendowych planów. Nici z leżenia plackiem w mięciutkim łóżeczku do południa! Nici...

Najpierw zadzwonił telefon o 8 rano ! W sobotę! O 8 rano! Generator się zepsuł. No tak nie mają prądu to jak mają pracować! Właściwie to miałam załatwić to wczoraj, bo zepsuł się już wczoraj w trakcie lunchu i probowałam, naprawdę! Dzwoniłam gdzie trzeba. Ale pewnie pan P. zajadał się pysznym lunchem jak i ja i zapomniał o sprawie, a może i nie zapomniał. Cholera. Miałam to wczoraj sprawdzić. I nie sprawdziłam! Odpowiedzialność pierwsza klasa. I co z tego, że to nie mój budynek i rzekomo nie mój problem!!! Ale musimy tą pieprzoną budowę do końca doprowadzić! I to najlepiej przed Bożym Narodzeniem. Bo mnie do domu nie puszczą. Pieprzony generator!

I tak nie dało się już spać. Trzeba było koordynować pracę teamu zdalnie. Jeszcze za oknem następna budowa. Koparki, dźwigi, walce. Nie przeszkadza mi to z reguły. No ale dziś nie dało się przy tym spać. Wracałam myślami do pieprzonego generatora. Czekam na znak, czekam na znak, czekam na znak!

Misiek przewrócił się tylko na drugi bok słysząc telefon. Potem bąknął coś o kawie, kiedy wstawałam. Tak Misiek i kawa o tej porze, hmm... Spał jak dziecko zanim sie woda zagotowała.

Cóż chyba trzeba popracować. Sobota rano, sobota rano, sobota rano.... 

zosia79 : :
gru 07 2007 Kim jestem...
Komentarze: 0

Hmmmm.....Pora sie przedstawic i wlasnie sobie zadaje pytanie -

Kim jestem?

Z pewnoscia jestem kobieta, choc moje piersi nie zawsze o tym swiadczyly (w szkole nazywano mnie Tereska): (Tak mam pewnie wciaz na tym punkcie kompleksy, choc chyba nie jest tak zle skoro powiedzialam o tym glosno)! A wiec jestem kobieta, zaliczam sie do tych przecietnych, nie tych co to maja problemy w pracy czy w szkole w zwiazku z uroda, sa faworyzowane, czy ponizane przez spedalonych twardzieli. Nie, nie z tych. Ja z tych przecietnych, ale z dodatkiem na plus, a co! Mam oczywiscie duzy nos, odstajace uszy, krzywe zeby i niesymetrycznego duzego palucha u stop. Ale mam tez ladne oczy, zgrabna sylwetke, dlugie palne u dloni no i inteligentna jestem! A jak. Tak wlasnie uwazam. Zreszta uroda to kwestia gusu a o gustach sie nie dyskutuje. Jak to moja mama zawsze mowi uroda przemija, a to co w glowie zostaje to jest twoja wladza. 

Jaka jestem, hmmm....

O tym to chyba ksiazke moglabym napisac. Sama soba co dzien sie zaskakuje i wcale nie zawsze w pozytywnym tego slowa znaczeniu. Ale to chyba pozostawie na pozniej...

Pochodze z malego miasteczka gdzies przy granicy, takiego co to jak teraz patrze, to zastanawiam sie jak ja sie tam uchowalam i jak wyszlam na ludzi! Bo chyba wyszlam. Takiego co to teraz smierdzi brudem i gdzie na kazdym kroku spotyka sie znajomych z lawki, co to prosza o zlotowke na denaturat. O zgrozo. Inteligentni ludzie, ktorzy z braku perspektyw, zabijajac swoje mysli i niespelnione marzenia popadli w alkoholizm.

Jak ten swiat jest urzadzony?! Ja wciaz wierze, ze jest ktos tam na gorze i czuwa nad nami. Patrzy na nas laskawym okiem i wskazuje sciezki. Oczywiscie wybor drogi jest indywidualna sprawa, bo przeciez jest ich tak wiele. Jednak kiedy zastanawiam sie jak ten swiat jest urzadzony, w zaden sposob nie potrafie znalezc szyfru: co, dlaczego, jak?

 

 

 

zosia79 : :